Obserwatorzy

piątek, 17 stycznia 2014

ShinyBox także u mnie! :)




Długo zastanawiałam się nad zamówieniem, któregoś z "Box'a" i w końcu trafił w  moje ręce ShinyBox Styczeń 2014 :)
Skusiła mnie atrakcyjna cena - 49zł oraz to, że pudełka z poprzednich miesięcy miały fajne zawartości (można je zobaczyć na ich stronie).

Zamówiłam pakiet 3 pudełek, które będą wysyłane co miesiąc. Pierwszy dostałam właśnie dziś! 

Jestem bardzo zadowolona, bo pudełko zamówiłam po raz pierwszy i już w tym pierwszym dla mnie pudełku znajdują się produkty pełnowymiarowe!
Czyż to nie dobra wiadomość? :D 


Pudełko możecie zamówić TUTAJ
POLECAM!


Przejdźmy do konkretów.

Pudełko tuż po otworzeniu





I to co się w nim znajduje:

Ulotka Be Shiny Styczeń 2014
Na odwrocie znajdziemy ceny sugerowane przez producentów oraz opis produktów



 Oliwka do paznokci DELAWELL (produkt pełnowartościowy)
Zmysłowa oliwka do skórek i paznokci. Oliwka zawiera drogocenne olejki pochodzenia roślinnego. Niezwykły produkt do pielęgnacji wzmacnia strukturę skóry i paznokci.



 Krem nawilżający pod oczy BIOLIQ (produkt pełnowartościowy) 
Bioliq to nowoczesne dermokosmetyki, których receptura opiera się na wysokiej jakości ekstraktach roślinnych o unikalnych właściwościach, pozwalających zaspokoić indywidualne potrzeby skóry.



 Linea Automatyczny Eyeliner PAESE (produkt pełnowymiarowy/NOWOŚĆ) 
Metaliczna kredka do oczu o miękkiej konsystencji, przedłużonej trwałości i metalicznym blasku. Długotrwały efekt makijażu oka do 12 godzin. Kredka jest wodoodporna, nie zawiera konserwantów.



 Wygładzająca baza pod makijaż DERMIKA (edycja limitowana)
 Baza pod cienie wygładzająca skórę z subtelnym efektem rozświetlającym. Już niewielka ilość bazy sprawia, że skóra staje się aksamitnie gładka, świeża, wygląda na wypoczętą i zrelaksowana.



Wygładzający peeling do stóp EVREE (produkt pełnowymiarowy)
Wspomaga odnowę i regenerację skóry, pozostawia stopy miękkie i aksamitnie gładkie. Zawiera drobinki pumeksu, urea, lanolinę, wosk pszczeli oraz lawendowy olejek eteryczny.



Muszę przyznać, że wszystkie kosmetyki są jak najbardziej trafione! 


Dodatkowo w pudełku znalazłam:
- bon wartościowy 50zł od BingoSpa
- Kupon rabatowy -15zł od Kukiczo

I jak tu się nie cieszyć?! :D



A Wy macie już swój ShinyBox czy jeszcze czekacie? :)






czwartek, 16 stycznia 2014

Paletka róży Sleek Blush By 3 LACE




HEJ!

Jak ja uwielbiam Sleek,a! :D

Tym razem w moje łapki wpadł zestaw róży Blush By 3 LACE i w tym właśnie poście Wam je przedstawię.

Kupiłam ją w jednym z moich ulubionych sklepów internetowych 
urodomania.com (KLIK)




Całość zamknięta jest w czarnej kasetce podobnej do tej z cieniami, ale ta jest mniejsza. Również posiada lusterko.


 W paletce znajdują się róże w kolorach:

- Chantilly - jest to matowy róż w kolorze pomarańczowym. Mocno napigmentowany jednak dobrze nałożony daje bardzo naturalny wygląd. Odkąd go mam prawie zawsze go używam :)

- Giupure - ten kolor to delikatny róż ze złoto - brzoskwiniowymi dropobinkami. Drobinki te bardzo pięknie się mienią i równie ładnie wygląda na policzkach. Ja osobiście nie przepadam za różami z połyskiem, ale ten jednak jest tak ładny, że często go używam.

- Chantilly - i tu mam problem z określeniem koloru :) W paletce wygląda na czerwony jednak po nałożeniu wygląda bardziej jak koral. Jeżeli nałożymy go więcej znów jest bardziej czerwony :)
Również daje fajny efekt jednak ja używam go bardzo rzadko.



Róże mają bardzo mocną pigmentację! Już po jednym muśnięciu pędzlem nabiera się odpowiednia ilość produktu. Róże najlepiej aplikować stopniowo, by nie zrobić sobie zbyt wielkich rumieńcy i plam:)
Ich nałożenie bez odpowiedniego pędzla może sprawić trudność. 


Tak prezentują się wszystkie róże (światło dzienne)



A tutaj przykład na twarzy 
Chantilli - pomarańcz


Jedna warstwa daje bardzo delikatny i naturalny efekt więc tutaj naniosłam dwie warstwy by lepiej było go widać.


Całość kosztuje 46,90zł
Nie jest to duży koszt. Mamy w tym 3 róże i niezłą pigmentację!


Osobiście bardzo polecam!
U mnie na pewno pojawi się ich więcej :)



A czy Wy macie już swoje BLUSH BY 3? 






niedziela, 12 stycznia 2014

Makijaż powiększający oko





Dzisiejszy makijaż, który chcę Wam pokazać to makijaż dla wszystkich tych, którzy chcą optycznie powiększyć oko. 


Makijaż ten może być używany jako dzienny, ale sprawdzi się też w ważnych wyjściach. Można go więc uznać za uniwersalny :)




Aby optycznie powiększyć oko musimy pamiętać, aby cienie były jasne (da to najlepszy efekt). Kształt i grubość kreski też ma tutaj znaczenie. Gruba będzie sprawiała wrażenie "ciężkiego" oka, natomiast wyciągnięta pod odpowiednim kątem w "jaskółkę" fajnie podkreśli kształt oka oraz "otworzy" nam oko.
Linię wodną należy zaznaczyć kredką białą bądź w kolorze nude - tę polecam bardziej, gdyż daje bardziej naturalny efekt. 
Pod żadnym pozorem nie wolno zaznaczyć linii wodnej czarną kredka! 
Dolną powiekę kierując się od zewnętrznego kącika do 1/3 jej części można (ale nie trzeba) zaznaczyć kolorem o 2 tony ciemniejszym od cienia bazowego, który nakładamy na całą powiekę ruchomą oraz nieruchomą, aż pod sam łuk brwiowy.
Ciemniejszym kolorem (brudna śliwka + szary) zaznaczyłam miejsce tuż nad załamaniem powieki, aby powieka ruchoma sprawiła wrażenie większej i bardziej widocznej :)
Według mnie ważnym elementem jest doklejenie sztucznych rzęs. One też otwierają oko.
Oczywiście należy wytuszować oczy :)


*Wszystkie porady odnośnie powiększenia oka są moimi spostrzeżeniami. Możecie więc się z nimi nie zgadzać :D :D









Ja wybrałam wersję bardziej kobiecą czyli z czerwonymi ustami, ale zdjęcie z nudziakiem też dla Was zrobiłam :D





Jak Wam się podoba taki makijaż? 
Zgadzacie się z moją instrukcją powiększenia oka? :D


:*:*:*






sobota, 11 stycznia 2014

Makijaż - Dzienniak w kolorze zielonym




Dziś mam dla Wam makijaż dzienny, w kolorze którego prawie w ogóle nie noszę. Chodzi tutaj o zieleń/oliwkę. Dopiero niedawno zaczęłam przekonywać się do tego koloru na moich powiekach.
Za niedługo pojawi się u mnie pierwsza studniówkowa klientka, więc muszę jakoś wyglądać :P tym bardziej, że dopadło mnie przeziębienie i mój nos niezbyt ładnie wygląda :)



Aby kreska nie była zbyt mocna namalowałam ją brązowym cieniem.



Jeżeli nic się nie zmieni ten makijaż będziecie oglądać częściej, ponieważ do jego stworzenia użyłam kosmetyków, które chcę Wam pokazać (recenzje).
Myślę, że pokażą się one już niebawem.


To teraz czas na całą buźkę :)




Do makijażu użyłam:

Oczy
 - białą bazę NYX, 
- cień Sensique (nr 117) - jako cień bazowy
- tradycyjnie paletki Sleek,
- tusz Pierre Rene Gigantic Brush

Brwi:
- Maybelline color Tattoo (nr 40)

Twarz:
- podkład KOBO Matt Make Up
- puder Pierre Rene Loose Powder (02 Sun Brown)
- kamuflaż Catrice Camuflage Cream (020)
- korektor rozświetlający pod oczy ARTDECO (nr7)
- bronzer The Balm Bahama Mama
- róż Sleek Blush By 3 LACE
- rozświetlacz The Balm Maty-Lou Monizer

Usta:
- pomadka NYX Lip Smacking Fun Colours (628 Te Rose)




Jeżeli macie jakieś pytania chętnie na nie odpowiem :)

Lubicie/nosicie takie dzienniaki czy jednak wolicie coś mocniejszego? 

:)

piątek, 10 stycznia 2014

Matowe pomadki Sleek MATTE ME - Recenzja




Hej! 


Dziś pokażę Wam matowe pomadki firmy Sleek Make UP. 
Na wypróbowanie kupiłam dwie w kolorze Petal oraz Rioja Red
Są to moje pierwsze tego rodzaju pomadki. 





Pomadki kupiłam w sklepie Alledrogeria (KLIK)
Jak najbardziej go Wam polecam - szybka przesyłka, miły kontakt, itp. :P


Czy na prawdę warto je mieć? Czytajcie dalej


O produkcie:
Matte Me to linia matowych pomadek do ust o płynnej formule, która zapewnia wygodną i łatwą aplikację tak, jak w przypadku tradycyjnego błyszczyka.
Nawet jedno pociągnięcie sprawia, że usta pokryje bogato nasycony w pigment kolor.





A teraz parę słów ode mnie.

Pomadka znajduję się w opakowaniu jak tradycyjny błyszczyk. 
Zaraz po nałożeniu na usta jest błyszczący, ale nie miną dwie minuty, a nasze usta staja się matowe. 
Nakładając naszą pomadkę na usta mamy uczucie (a przynajmniej ja tak miałam) jakbyśmy nakładali zwykłą farbkę dla dzieci - dla mnie niezbyt przyjemne uczucie :/

No dobra, idziemy dalej.
Samo nałożenie pomadki jest lekkim wyzwaniem. Tę jasną w kolorze Petal należy nakładać starannie i trzeba pamiętać by nałożyć bardzo cienką warstwę, gdyż pomadka nam się zroluje! 

Rioja Red jest troszkę fajniejsza, bo aż tak się nie roluje. Nie wiem dlaczego tak jest, ale jednak... 
Z czerwoną jest jeszcze taki problem, że jeśli "wyjedziemy" nią poza kontur ust ciężko jest ją zmyć. 

Myślę, że jeśli ktoś nie ma wprawy w dokładnej aplikacji pomadek, błyszczyków, itp. to nie są to pomadki dla nich :/ 



Czas pokazać Wam jak pomadki prezentują się na ustach


 


I tutaj jak dla mnie jest MASAKRA! Jak widzicie pomadki podkreślają każą jedną zmarszczkę na ustach! Czerwoną mogłabym jeszcze przeboleć, ale różowa? Tra-ge-dia!
Oczywiście muszę zaznaczyć, że wcześniej zadbałam o usta. Zrobiłam sobie peeling oraz porządnie je nawilżyłam!

Do zdjęć pomadki się nadają, bo nie widać tego niefajnego efektu, ale na imprezę, gdzie będziemy rozmawiać z innymi jak dla mnie odpada. Za bardzo rzuca się to w oczy!


Co z trwałością? 
Jak wiecie Sylwestra spędziłam w domu więc pozwoliłam sobie nałożyć pomadkę Petal. Po nałożeniu miałam efekt suchych ust więc co jakiś czas je zwilżałam językiem (haha). Stwierdziłam, że będę się z tym pilnować i po godzinie zeszłam piętro niżej na "imprezkę". 
Cały czas siedziałam z myślą w głowie czy pomadka wygląda jeszcze w miarę normalnie. Mogłabym co prawda wyjść popatrzeć do lustra, ale jakby to wyglądało, gdybym wychodziła co 5min? :D
Pytałam więc o to męża - biedny :D
Po jakimś czasie przez rozmowy zapomniałam na chwilę o tym. W trakcie napiłam się herbaty i wtedy właśnie mąż delikatnie oznajmił mi, że moja pomadka bardzo brzydko wygląda. Wyszłam do lusterka i co widzę? Pomadki zostało tylko tyle co na obrzeżach ust. A miało być tak fajnie... :/

Jako że różwą trzeba nałożyć cienką warstwą, żeby jako tak wyglądała pomyślałam, że to może dlatego tak się zachowała. W inny dzień postanowiłam, że sprawdzę też tą czerwoną. 
Tutaj już było lepiej!
Pomadkę nałożyłam siedząc w domu. Mogłam bez problemu ją tutaj sprawdzić, ponieważ ja w ciągu dnia piję bardzo dużo herbaty, itp.
Pomadka przez dwie godziny była w stanie nienaruszonym! Po czterech godzinach zaczęła pomału schodzić, ale nie było to jakoś bardzo widoczne. Dopiero po pięciu godzinach zaczęła schodzić całkiem.

Wielki plus dla Rioja Red
Minus dla Petal

Mimo, że drugi kolor się u mnie sprawdził (prócz tych zmarszczek) więcej tych pomadek nie kupię. 
Uczucie suchości ust mi na to nie pozwala...

Cena pomadki to ok. 26zł więc tragedii nie ma :)


Wstawiam Wam jeszcze jak jeden makijaż prezentuje się z obiema pomadkami :)

Taki makijaż nosiłam w niedzielę :P




Jak widzicie z daleka pomadki prezentują się dobrze.


Macie swoje pomadki Matte Me? 
Co o nich sądzicie?




Miłego dnia! :*









poniedziałek, 6 stycznia 2014

Woski YANKEE CANDLE




Przyszła pora, aby w końcu przedstawić Wam moje zdanie na temat wosków Yankee Candle.




Z pewnością znacie już te woski choćby z blogów innych dziewczyn, ale ja też chciałam powiedzieć parę słów od siebie na ich temat :)



Najpierw przedstawię Wam moje zapachy - na razie tylko dwa, gdyż chciałam je najpierw wyoróbować.



CHERRY VANILA

Jest to piękny zapach wiśni, który przeplata się z wanilią. Ja nie lubię zbyt słodkich zapachów i trochę się obawiałam tej wanilii, ale wiśnia jednak wygrywa. Zapachy rewelacyjnie ze sobą współgrają! 
Jak widać na zdjęciu użyłam tylko 1/4 (a nawet mniej) wosku, a zapach był tak mocny jakbym użyła go całego! Pięknie roznosił się po całym domu! Gdyby było tego mało zapach było czuć do wieczora dnia kolejnego, a "paliłam go" ok. pół godziny. Tak tyle wystarczyło! Polecam gorąco ten zapach!!!
Ja z pewnością do niego wrócę!


DARLING CLEMENTINE

Ten wosk niestety troszkę mnie zawiódł. Według opisu miałam czuć słodkie, soczyste klementynki. Niestety żadnych klementynek nie wyczuwam :/ Mój nos czuje tylko słodycz, nic więcej, a szkoda, bo zapowiadało się fajnie. Ten wosk miał o tyle gorzej, że był próbowany jako drugi, a jak już wiecie ten pierwszy mnie zachwycił. Za pierwszym razem ułamałam go tyle ile pierwszego i czekałam na zapach. Czekałam... czekałam... i się nie doczekałam. Pomyślałam ok, dołożę więcej... Jak pomyślałam tak zrobiłam i wreszcie poczułam zapach, ale dalej nie był on bardzo mocny. Z powodu tego, że nie lubię słodkich zapachów, a ten taki właśnie jest stwierdziłam, że więcej nie będę dokładać. 
Jeżeli chodzi o długość unoszenia się zapachu to jest tak, że po zgaszeniu świeczki z pod kominka, zapach unosi się ok. 30min i później nic nie czuć :/



Tak wygląda wosk po jednym użyciu. Jest on zastygnięty, więc i bardzo twardy.


A tak wygląda już roztopiony. Zamienia się on w ciecz.


Jak widzicie nawet w przypadku wosków trafiają się cudeńka i niewypały..


Ja ogólnie bardzo lubię kominki i wszelkiego rodzaju zapachy. 
Miałam dużo olejków i tak sobie je wypalałam. Teraz jednak, gdy już poznałam woski olejki poszły na bok. Woski mimo tego jednego "nieudacznika ":P jak na razie królują i będą u mnie królować. No chyba, że znajdę jeszcze coś lepszego od wosków, ale wątpię :)

Woski można ze sobą łączyć. Ja jeszcze nie próbowałam, ale jak będę mieć ich większą kolekcję to na pewno to zrobię :)



Swoje woski zamówiłam w sklepie alledrogeria.pl (KLIK)




A Wy posiadacie woski YC?
Co o nich sądzicie? 
A może miałyście Darling Clementine i macie inne zdanie o nim? 
Z chęcią poczytam. Może akurat ja trafiłam na taki niezbyt dobry egzemlarz?




czwartek, 2 stycznia 2014

Mój Sylwestrowy Look :)




Witam Was w Nowym Roku
Mam nadzieję, że Wasza noc Sylwestrowa była wspaniała!
Ja spędziłam ten dzień, a raczej noc w domu. Mimo to, że imprezy jako takiej nie było stwierdziłam, że zaszaleję chociaż makijażem :)


Pochwalę się Wam więc moim wyglądem w tamtym dniu :P



Na początku myślałam, że tylko delikatnie podkreślę oczy, ale całkiem przypadkowo trafiłam na propozycję Zmalowanej (od jakiegoś czasu już jej nie oglądam) i tak mi się spodobała, że musiałam ją wykorzystać :) Troszkę go pozmieniałam, ale niewiele :P


Jak widać na zdjęciu w makijaż skupia się na dolnej powiece (niebieski, zieleń - której nie widać - żółty) :D . 
Nawet linia wodna zaznaczona jest kolorem - w moim przypadku cień (niebieski) + Duraline.
Na górnej powiece króluje złoto.



Na usta naniosłam matową pomadkę Sleek Matte Me w kolorze Petal.
Swoją drogą niedługo pojawi się moja opinia na temat tych właśnie pomadek. 









Fryzurę też zrobiłam sama (jest to moja druga, choć już mniejsza pasja). Wyszła całkiem przypadkowo :) Grzywkę tęż podwinęłam sobie pierwszy raz. Jak szaleć to szaleć :D


Co powiecie na taki mój wygląd? :D :D

Na koniec pochwalę Wam się jeszcze jedną z kilku bombek jaką sobie zrobiłam. 
Uwielbiam robótki ręczne :)




Buziaki :* :*